start

Główna / Jasnowidze

Śr, 12 maj 2021 08:26 | Czytany: 880x | Komentarzy: 0

TAJEMNICE JASNOWIDZÓW - TEKST Z POLITYKI (1980 rok)

Jeden z naszych czytelników 11 maja 2021 przysłał e-mail o następującej treści:

From: [...]
Sent: Wednesday, May 12, 2021 12:51 AM
To: FN
Subject: Wielość światów - artykuł z "Polityki"

 

Szanowni Państwo,

 kilka lat temu z polecenia ojca odszukałem dosyć stary artykuł z "Polityki" i przepisałem go. Może Państwa zainteresuje.

 Pozdrawiam

[dane do wiad. FN]

Do e-maila był załączony skan tej publikacji, ale także plik PDF z całym tekstem spisanym przez naszego czytelnika!


Tekst natychmiast trafia do naszego Archiwum  FN, ale także do Projektu Messing. Mieliśmy go opublikować wyłącznie w naszym serwisie projektu, czyli www.messing.org.pl. ale jest na tyle ważny i ciekawy, że warto go zaprezentować także w głównym serwisie fundacji. Wielkie podziękowania dla naszego czytelnika za wspaniałą pracę.

O jasnowidzach czyli wielości światów
Tłumaczenie: Jerzy Herlinger
Polityka 51-52 (1242/43) 20-27.XII.1980, str. 21.

Działająca przy Prezydium Akademii Nauk ZSRR Rada ds. Kompleksowego
Problemu „Cybernetyka” powołała na początku bieżącego roku specjalną
komisję, której zadaniem jest wszechstronne zbadanie pewnych szczególnych
właściwości organizmu ludzkiego. Jej przewodniczącym został mianowany
członek-korespondent Akademii Nauk ZSRR, prof. Aleksander Spirkin,
kierownik sekcji bioelektroniki przy Naukowo-Technicznym Stowarzyszeniu
Radioelektroniki i Łączności im. A. S. Popowa. Komisja działająca na zasadach
społecznych zrzesza w swych szeregach przedstawicieli wielu dziedzin nauki i
techniki: filozofów, socjologów, pedagogów, lekarzy, biologów, inżynierów,
matematyków, fizyków, a także działaczy kultury i sportu.

Nasza specjalna wysłanniczka, TAMARA KRUCZKOWSKA, uzyskała
wypowiedzi trzech przedstawicieli wspomnianej komisji. Są to: prof. dr
ARSENIJ MIEDIELIANOWSKI, kierownik Laboratorium Systemowych
Mechanizmów Homeostazy im. P. Anochina Akademii Nauk Medycznych
ZSRR, prof. dr filozofii ALEKSANDER SPIRKIN, członek-korespondent AN
ZSRR, kierownik Oddziału Materializmu Dialektycznego Instytutu Filozofii AN
ZSRR, oraz inżynier Władimir Safonow.

Uczeni radzieccy wyrażają tu poglądy wykraczające, niekiedy daleko, poza ten
obraz świata, jaki ukształtowała współczesna nauka. Zrozumiałe, że poglądy te
nie są powszechnie podzielane, że wzbudziły w ZSRR gorące dyskusje i
spotkały się z ostrą krytyką. Niezależnie jednak od tego, ile tych opinii ostoi
się w nauce – uważamy je za interesujące i godne poznania.


PROF. ARSENIJ MIEDIELIANOWSKI: Rząd radziecki podjął decyzję o
stworzeniu warunków umożliwiających szerokie zastosowanie w lecznictwie
hipnozy i igłoterapii. Liczne – mniej i bardziej wiarygodne – obserwacje
świadczą bowiem, że organizm nasz kryje w sobie pewne bardzo niezwykłe
możliwości, których wykorzystanie w terapii może się okazać nader obiecujące.
Uważam, iż nie jest słuszne twierdzenie, że takie niezwykłe możliwości
organizmu nie mogą występować tylko dlatego, że nie zostały zbadane przez
naukę i w dzisiejszej swej formie nie wkomponowują się w ogólny system
naszych naukowych poglądów.

Zgodnie z naszym programem badawczym rozpoczęto (m. in. także u nas w
laboratorium) badania ilościowe fizjologicznych anomalii, wykazujących
zdolność do niezwykłego dotychczas niezbadanego zdalnego oddziaływania
energetycznego.

W naszych doświadczeniach w roli „dawcy” występował znany moskiewski
ekstrasens (nowy termin, nie mający odpowiednika polskiego, termin
„medium” ma nieco inne znaczenie, nadto został skompromitowany – przyp.
tłum.) inż. Włodzimierz Safonow.

Już pierwsze wyniki uzyskane w czasie doświadczeń spowodowały, że
potraktowaliśmy bardzo poważnie zdloność zdalnego oddziaływania
energetycznego.


PROF. ALEKSANDER SPIRKIN: Nasze główne zadanie polega na
kontynuowaniu badań eksperymentalnych, które wykazały niezbicie sam fakt
istnienia pola biologicznego i jego niezwykłych cech. Ponieważ – w
przeciwieństwie do nas – wielu ludzi nie uznaje tego zjawiska, powtarzamy
wielokrotnie nasze badania za pomocą najprzeróżniejszej aparatury. Chcemy
wykazać niezbicie, że takie pole istnieje. Na tym jednak nie koniec – musimy
też wykryć jego wielorakie właściwości. Dotychczas ustaliliśmy jedynie
jakościową charakterystykę pola biologicznego. Nauka nie może jednak na
tym poprzestać. Musimy mierzyć prawidłowości ilościowe i przedstawić je w
formie matematycznej. Problem polega na tym, że nie jest to pole fizyczne, lecz
biologiczne, bardzo „delikatne”, obrazujące stany emocjonalne i intelektualne
człowieka, jego wolę, osobowość. Na przykład człowiek o wysokim morale ma
inną barwę pola niż człowiek zły. Dlatego też zwykłe wykrycie pola za
pomocą przyrządów nie na wiele się zdaje. Sprawa jest znacznie poważniejsza.

Analiza za pomocą pola biologicznego niektórych morale psychicznych cech
człowieka, jego stosunków z innymi ludźmi – ma ogromne znaczenie
praktyczne. Na przykład przy kompletowaniu załóg, zwłaszcza statków
kosmicznych, zresztą w ogóle wszelkich zespołów, a nawet przy kojarzeniu
małżeństw. Są ludzie, u których występuje rażąca niezgodność pól
biologicznych – ich pola odpychają się. Są jednak i tacy, których pola
przyciągają się tworząc wspólną aurę.

Prowadzimy także ciekawe badania nad roślinami i oddziaływaniem na nie
owego pola biologicznego. Pozwoli to na dokładniejsze poznanie istoty tego
pola i istoty samych roślin. Będziemy może kiedyś w stanie oddziaływać na
rośliny znacznie efektywniej. Na przykład można tak „programować” rozwój
rośliny, oczywiście zanim zacznie ona kiełkować, że zmniejszy się jej wysokość,
ale za to będzie ona znacznie „krzaczasta”.

Prowadzimy ciekawe badania nad biopolowym oddziaływaniem na człowieka
kryształów. Okazuje się bowiem, że niektóre z nich wykazują taką biopolową
strukturę, która korzystnie wpływa na zdrowie człowieka. Inne oddziałują nie
tak aktywnie, a niekiedy wręcz szkodliwie.

Pole biologiczne jest często nieświadomie wykorzystywane przez ludzi
inteligentnych, mądrych i przez tych, którzy zajmują kierownicze stanowiska.
Wykorzystują to zjawisko zdolni, utalentowani organizatorzy, dowódcy,
administratorzy – najprawdopodobniej zresztą podświadomie. Oczywiście,
możliwości takiego oddziaływania zwiększą się wielokrotnie jeżeli będziemy je
stosowali świadomie.

Mniej więcej przed 15-20 laty fizycy, biofizycy, psychologowie, psychiatrzy
zaczęli eksperymentalnie badać pole biologiczne i zgromadzili ogromny
materiał. Występowanie pola biologicznego odbierane jest subiektywnie jako
odczucie kłucia, przyjemnego ciepła, chłodnego wiatru, oporu powietrza.
Najbardziej uwrażliwieni ludzie, których nazwałem „ekstrasensami” mogą
widzieć pola biologiczne przy czym niektórzy z nich dostrzegają nie tylko pole
zewnętrzne (aurę), jak gdyby opatulające cały organizm (lub jego część, np.
palec), lecz także wewnętrzne – poszczególne organy, krwiobieg, bicie serca,
pracę wątroby, zawartość żołądka, jelit itd. Takie niezwykłe zdolności wykazują
zresztą nieliczni.

Nasi uczeni przeprowadzili liczne doświadczenia, które wykazały ponad
wszelką wątpliwość, że pole biologiczne wypromieniowane przez organizm
człowieka, zwierzęcia czy rośliny istnieje naprawdę.

Rośliny również reagują na pole biologiczne. Jeżeli np. nasiona czarnego bobu
lub pszenicy namoczymy i po upływie doby albo dwóch zaczniemy na nie
oddziaływać polem biologicznym, ich siła kiełkowania wzrośnie o 20%. Takie
nasiona szybciej kiełkują, dają większy urodzaj, niekiedy nawet trzykrotnie
większy. Podobne wyniki można także osiągnąć przez oddziaływanie na wodę,
którą się podlewa nasiona. Jest to bardzo ważny, obiektywny wskaźnik,
świadczący niezbicie, że pole biologiczne istnieje.

Znane nauce pola – elektromagnetyczne, magnetyczne, ultradźwiękowe – są
składowymi pola biologicznego człowieka. Jednak nie one stanowią podstawę
biopola. Wspomniane pola fizyczne można ekranować: jeżeli pomieszczenie, w
którym znajduje się odbiorca, zostanie odpowiednio odizolowane, pola te do
niego nie dotrą. A tymczasem efekt oddziaływania telepatycznego pozostaje
niezmienny! To wewnętrzne pole jest więc czymś nowym. Jest to, moim
zdaniem forma takiej składowej wszechświata, której model będzie stanowił
podstawę do stworzenia ogólnej teorii pola, poszukiwanej przez fizyków. Na
razie jest to oczywiście hipoteza.

Zadziwiające, że pola biologiczne, które zdawałoby się, powinny być
wypromieniowywane tylko przez materię ożywioną, wydzielane są również
przez kryształy i pewne minerały występujące wewnątrz skorupy ziemskiej.
Minerały działają na człowieka, co przejawia się np. wychyleniem specjalnej
metalowej ramki. Na tej zasadzie oparte jest tzw. różdżkarstwo dzięki któremu
można wykrywać różne minerały, występujące w głębi ziemi, albo żyły
wodne. Zjawisko to już dziś odgrywa istotną rolę w poszukiwaniach
geologicznych.

Duże praktyczne znaczenie będzie miało zastosowanie tego rodzaju odkryć w
medycynie. Wysuwamy koncepcje, że organ, który uległ kiedykolwiek
jakiemuś schorzeniu zachowuje o tym informację na całe życie. Człowiek
umiejący posługiwać się biopolową diagnostyką, potrafi stwierdzić na co i
kiedy chorował dany pacjent. Nie dość na tym – może on także stwierdzić, jaki
jest stan psychofizjologiczny organizmu w danym momencie. Dzięki tej
metodzie można np. wykryć guz rakowy w początkowym stadium jego
rozwoju.

Pole biologiczne można zastosować nie tylko do celów diagnostycznych, lecz
również leczniczych. Ponieważ jest to nieco niezwykły sposób oddziaływania
na chorego, nie określamy go mianem leczenia, nazywamy – korekcja pola
biologicznego. „Ekstrasensi” wysyłają ku odpowiednim organom pacjentów
impulsy biopolowe i dokonują korekcji pola biologicznego tych organów.
Korekcja pola pozwala unormować funkcjonowanie danego organizmu.
Najlepiej można dokonać takiej korekcji w przypadku zaburzeń
funkcjonalnych: systemu nerwowego, układu krążenia i niektórych innych
układów. Przypuszczamy jednak – co zresztą potwierdzają fakty – że
„ekstrasensi” są w stanie pozytywnie oddziaływać nawet w przypadku
niektórych zaburzeń organicznych.

Tu powstaje ciekawy problem teoretyczny: jaki właściwości wykazuje pole
biologiczne nie tylko w diagnostyce, w bioenergetycznym, terapeutycznym
oddziaływaniu na organizm, ale także podczas oddziaływania na ogromne
odległości? Czy wtedy pole to znika?

Doświadczenia przyprowadzone przy współudziale inż. W. Safonowa
wykazały, że pole biologiczne oddziałuje na znaczne odległości, np. pomiędzy
Moskwą a Duszanbe. Przeprowadziliśmy doświadczenia również z innymi
„ekstrasensami”, których oddziaływanie odnotowaliśmy pomiędzy Moskwą a
Leningradem. Nie uległo ono żadnym zakłóceniom. Dla zbadania znikania
pola biologicznego chcemy kontynuować te eksperymenty, przeprowadzając je
w znacznie szerszym zakresie, np. pomiędzy różnymi krajami, w skali całej
Ziemi, a w perspektywie również w skali kosmicznej.
Jestem zdania, że pola biologiczne można rozpatrywać jako nieznany
dotychczas energetyczny aspekt naszego życia duchowego, decydujący m. in. o
sile woli, myślach itp.

Ludzie, dzięki odpowiedniemu treningowi, potrafią świadomie kierować polem
biologicznym, przesyłać je w odpowiednim kierunku, odróżniać przekazy w
różnych zakresach, w różnych płaszczyznach energetycznych tego pola. Problem
„mózg i świadomość” staje więc przed nami w zupełnie nowym świetle!
Zaczynamy głębiej pojmować istotę materii, współzależność pomiędzy tym, co
materialne, a tym, co duchowe; w zupełnie innym świetle musimy
rozpatrywać problem woli. Jestem także przekonany, że zbadanie pola
biologicznego znacznie rozszerzy nasz pogląd na hipnozę.

Pole biologiczne – jako przejaw pewnego bardziej fundamentalnego pola
wszechświata – występuje na różnych poziomach. Inaczej przejawia się w
kryształach, inaczej w roślinach, u zwierząt i zupełnie inaczej wśród ludzi, gdzie
stanowi pewną energetyczną podstawę ich niezwykle bogatego życia
duchowego.

INŻ. WŁADIMIR SAFONOW: Od dawna frapował mnie problem, w jaki
sposób nasz mózg może oddziaływać na innych ludzi w sposób
niekonwencjonalny – chciałem udowodnić, że psychiczne i fizyczne czynności
człowieka nie ograniczają się tylko do jego ciała...
Przede wszystkim interesowało mnie to, co dziś określa się mianem pola
biologicznego: przypuszczalna zdolność organizmu do wydzielania tego pola
poza ciało.

Na prośbę jednego z mych znajomych, poważnie zajmującego się takim
oddziaływaniem na chorych, spróbowałem po raz pierwszy "wydzielić" z siebie
to promieniowanie, z trudem pokonując barierę własnej niewiary. Sam
mechanizm wysyłania energii biologicznej jest nadzwyczaj prosty. Może tego
dokonać każdy, kto zdoła pokonać ową barierę niewiary. Rzeczywiście –
początkowo najtrudniej jest uwierzyć w to, że z was wypromieniowuje w
kierunku chorego coś, czego nie jesteście w stanie ani dostrzec, ani dotknąć.

Takie doznania są możliwe dopiero po upływie pewnego czasu.
Siła oddziaływania jednego człowieka na drugiego jest oczywiście uzależniona
od jego uzdolnień, podobnie jak w wypadku malarzy, muzyków, wzystkich
ludzi związanych ze ztuką i techniką. Taka zdolność występuje jednak – w
mniejszym lub większym stopniu – u każdego z nas.

Znamy trzy sposoby przesyłania energii biologicznej: dotykowy (dotknięcie
dłoni), bezdotykowy, a więc oddziaływanie z pewnej odległości (przy czym
chory znajduje się w polu naszego widzenia) i w reszcie tzw. "zaoczny" – na
podstawie wizerunku kontemplacyjnego osobnika lub jego portetu. Ten ostatni
wariant jest z reguły odrzucany i traktowany jako czysta fantazja.

Pierwsza metoda – kontaktowa, dotykowa – nigdy mnie nie interesowała, choć
jej nie odrzucam. Podczas jej stosowania nieuchronnie występują takie
uboczne zjawiska, jak zwykłe nagrzewanie dłońmi chorego miejsca, a więc
promieniowanie podczerwone, jak również pewne elementy masażu i
psychoterapii. Dlatego sceptycy, zawsze stawiając na pierwszym miejscu te
uboczne oddziaływania, odrzucają to, co najważniejsze – istnienie pola
biologicznego.

Metoda druga – bezdotykowa – oparta jest na wypromieniowaniu na chorego
energii z dłoni dawcy z odległości od 20 cm do 1 m, ale zawsze w obecności
chorego. Ten sposób interesuje mnie najbardziej.

Często słyszy się pytanie: co można w ten sposób wyleczyć? Łatwiej i prościej
będzie odpowiedzieć: czego nie można. Otóż przede wszystkim nie można
wyleczyć schorzeń dziedzicznych, kiedy zostaje uszkodzony tzw. kod
genetyczny, a także schorzeń chronicznych, związanych z podeszłym wiekiem,
oraz chorób grzybicowych (choć niekiedy i we wszystkich tych trzech
wypadkach odnotowaliśmy zadziwiająco pozytywne rezultaty).
Niejednokrotnie udzielano pomocy nawet w przypadku choroby Heinego-

Medina i jej następstw, alergii, schorzeń psychicznych itp., z którymi
współczesna medycyna nie jest w stanie sobie radzić.

Trzecia metoda oddziaływania, tzw. "zaoczna", może być zastosowana na
odległość kilku metrów, kilometrów, a nawet niekiedy kilku tysięcy
kilometrów, przy czym odległość od obiektu, na który mamy oddziaływać, nie
odgrywa żadnej roli.
Można by zadać następujące pytanie: czy to wszystko nie jest przypadkiem
tylko sugestia, której ulegają zarówno nadawca, jak i odbiorca? Czy można
poważnie traktować subiektywne wrażenia i odczucia? Może jest to po prostu
psychoterapia,  a  w  najlepszym  wypadku  nieznane  oddziaływanie
hipotetyczne?

Podczas pierwszych dwóch lat prób sam zadawałem sobie podobne pytania,
szukałem więc takich metod, które umożliwiłyby mi bezstronne ustalenie
prawdy. Np. za pomocą aparatury, której funkcjonowanie jest niezależne od
woli człowieka.

Tak więc podczas eksperymentów posłużyłem się takimi przyrządami, jak
elektroencefalograf, kardiograf, tonometr, chromatograf, i inne. W ciągu kilku
lat sprawdzono w ten sposób mój stan przed wysłaniem pola biologicznego. W
momencie jego emisji i po zakończeniu. Takie same badania przeprowadzono
nad obiektami mego oddziaływania, a więc zbadano ich stan przed, w trakcie i
po.

Uzyskano w ten sposób dokładne, statystycznie niepowtarzalne wyniki,
świadczące o tym, że u osobnika wysyłającego energię, procesy fizjologiczne
ulegają gwałtownej intensyfikacji: wzrasta ciśnienie tętnicze, zwiększa się
tętno,, wzrasta spożycie tlenu z każdej dawki wchłoniętej przez płuca. Np. moje
ciśnienie tętnicze wzrasta gwałtownie ze 120, jakie mam zazwyczaj, do 160, a
zużycie tlenu aż o 20 proc.

Inaczej wygląda sytuacja obiektów mego oddziaływania, moich chorych
przyjaciół lub po prostu ochotników. U nadciśnieniowców ciśnienie spada, a u
ludzi o niskim ciśnieniu wzrasta, przy czym wymiana tlenu i dwutlenku węgla
również przebiega inaczej: zapotrzebowanie na tlen obniża się o ok. 20 proc., a
niekiedy jeszcze bardziej.

Eksperymenty przeprowadzone przy użyciu elektroencefalografu, w chwili, w
której oddziaływałem na mózg chorych epileptyków z sąsiedniego
pomieszczenia (a więc zaocznie!) wykazały ponad wszelką wątpliwość, że nie
może być tu mowy o promieniowaniu elektromagnetycznym, ponieważ chorzy
zostali umieszczeni w ekranowanych kabinach. Zapisy, jakie otrzymaliśmy z
encefalografów, świadczyły niezbicie o pozytywnym oddziaływaniu mego
pola.

Obecnie, dzięki uprzejmości znanych mi lekarzy i uczonych, wszystkie
wymienione eksperymenty są powtarzane w jednym z moskiewskich
laboratoriów fizjologicznych. Już pierwsze analizy otrzymanych wyników
stanowią dowód, że nauka powinna jednak skupić uwagę na skrupulatnym
zbadaniu tzw. zjawisk paranormalnych.

Mniej więcej przed dziesięciu laty stwierdziłem, że przesuwając dłonie nad
różnymi partiami ciała chorego zużywam więcej lub mniej swej energii, co
umożliwiało podanie właściwej diagnozy: wiedziałem dokładnie, że ten
sygnał został nadany przez chore serce, inny przez wątrobę, nerki itp.

Od razu stwierdzono rzecz nader interesującą: każda kiedykolwiek przebyta
choroba lub kontuzja pozostawia w organizmie swój dożywotni ślad. Jest to
jak gdyby wieczna skaza na naszej bazie energetycznej, która człowiekowi nie
dokucza, lecz którą wyczuwa swymi dłońmi ten, kto przekazuje energię.

Okazało się także, że niekonieczne jest stawianie pełnej diagnozy – od stóp do
głów: wystarczy bowiem "podłączyć się" do głowy i przesunąć dłonie mniej
więcej do połowy tułowia, aby natychmiast zorientować się, co jeszcze
choremu dolega: łękotka, wiązadła stopy itp. Dzieje się to wszystko na
zasadzie: "wiem i już, a dlaczego wiem, tego nie wiem". Są to pierwsze
elementy tego, co zwykliśmy określać mianem jasnowidzenia...
Jak już wspomniałem, początkowo moje diagnostyczne eksperymenty
obejmowały tylko ludzi, z którymi stykałem się osobiście. Z biegiem czasu
spróbowałem jednak dokonać diagnozy osób jedynie na podstawie fotografii
czy też portetów, a także z pamięci, opierając się na wrażeniach ich znajomych,
którzy znajdowali się tuż przy mnie.

Wkrótce została opracowana metodyka takich eksperymentów. Jeżeli
dokładnie przyjrzę się fotografii lub rysunkowi, a następnie obejrzę wizerunek
swym "wewnętrznym widzeniem" (kontemplacja) i potraktuję fantom
podobnie, jak realnie istniejącego człowieka, wynik będzie taki sam! Nie
zamykam przy tym oczu, gdyż obraz "wewnątrzwidzialny" nie nakłada się na
przedmioty znajdujące się w polu mego widzenia. Po prostu wyciągam w jego
stronę obie ręce i wypromieniowując w przestrzeń swą energię badam fantom,
począwszy od głowy aż do stóp. I oto stwierdzam, że na pewnym poziomie
(np. głowy, piersi, brzucha) wydatkuję znacznie więcej energii niż nad innymi
częściami "ciała" mojego urojonego obiektu zaocznej diagnostyki. I to
wszystko.

Najciekawsze jest jednak nie to. Najdziwniejsze rzeczy zaczęły się dziać wtedy,
kiedy spróbowałem na podstawie fotografii, potretów, litografii i rzeźb
dokonać diagnozy ludzi... nieżyjących. Już pierwsze eksperymenty dały
oszałamiające rezultaty. Okazało się, że fantom zmarłych przekazuje dokładnie
takie same informacje o przebytych chorobach (a także o przyczynie śmierci),
jak i fantomy ludzi żyjących. Stwierdziłem także, że kiedy eksperymentuję z
tymi wizerunkami w odosobnieniu, bez możliwości telepatycznych
"podpowiedzi" ze strony krewnych lub znajomych zmarłych efekt jest taki sam,
a niekiedy nawet lepszy.

Od razu nasuwa się więc wniosek, że tego typu wyniki świadczą w pewnym
stopniu o jakimś pośmiertnym bycie, na którym opierają się niemal wszystkie
religie i wierzenia świata. Jeżeli bowiem zachowana zostaje informacja o
dosłownie wszystkich kiedykolwiek żyjących ludziach, to ten "bank pamięci"
jest komuś potrzebny, po coś został utworzony. Jest rzeczą niemożliwą, by nikt
nie korzystał z tego magazynu wielopostaciowych "Ja". Przyroda napewno
kierowała się jakimiś względami, tworząc ten "dział wszechświata", w którym
przechowywane są informacje o przyczynach śmierci i chorób niezliczonej
liczby pokoleń ludzi.

Jestem materialistą, toteż wszystko to powinno mi się wydawać całkowitym
absurdem. Tymczasem liczba faktów rozwiała moje wątpliwości – informacja
zostaje zachowana! Jeżeli więc ja jestem w stanie odtworzyć ją jedynie w
postaci dwóch czynników – określając przyczynę śmierci i choroby przebyte za
życia – ktoś inny. Zdolniejszy ode mnie, potrafi może wyciągnąć z niej znacznie
obszerniejsze wnioski?

Oczywiście informacja, jaką otrzymuję, nie pochodzi z emulsji fotograficznej,
warstwy farby czy jakiegoś innego materiału zastosowanego do
przekazywania wizerunku człowieka, lecz z pewnej nieświadomie wykrytej
indywidualności, unikalności każdej istoty. Każdej istoty, a nie tylko
człowieka, ponieważ wkrótce stwierdziłem, że zwierzęta również mają tam, w
owym "banku pamięci", swoje "karoteki"...

Poczatkowo moje eksperymenty z fotografiami zwierząt domowych (psów,
kotów, a nawet konia) były dość chaotyczne. Dopierokiedy udało mi się¶
nawiązać kontakt z pracownikami naukowymi Moskiewskiego Ogrodu
Zoologicznego, byłem w stanie wielokrotnie powtórzyć swoje obserwacje.
Tak więc zarówno my, jak i zwierzęta mamy niezbitą szansę pozostawiania po
sobie śladu w zaświatach. Jak jednak wygląda sytuacja z tymi, którzy żyli na
Ziemi przed dziesiątkami i milionami tysiącleci?
Udałem się więc do Muzeum Paleontologii. Początkowo musiałem oczywiście
wygłosić kilka mini-wykładów, popartych diagnostyką niektórych spośród
paracowników muzeum, zanim przestano mnie traktować jako oryginalnego
schozofrenika.

Istnieją podstawy do przypuszczeń, że również tam, na kompletnych
szkieletach dawno żyjących zwierząt i wymarłych gadów, udało mi się
wykazać istnienie "banku pamięci". Prawie wszystkie zbadane przeze mnie
szkielety wykazywały jedną i tę samą "strefę śmierci" – klatkę piersiową.
Przeprowadziliśmy takie eksperymenty w pracowni nieżyjącego już M.
Gierasimowa, znanego antropologa, który opracował unikalny sposób
odtwarzania oblicza dawno zmarłych ludzi na podstawie ich resztek – ludzi
współczesnych mamutom, żyjących w okresie wielkiej wędrówki, a nawet
naszych podobnych do zwierząt przodków. Również i te eksperymenty
całkowicie potwierdziły możliwość podłączania się do "pola informacyjnego"
takiego czy innego dawno zmarłego człowieka...

Od niedawna zainteresowałem się także problemem odczytywania informacji
o zdrowiu lub śmierci dorosłego człowieka na podstawie fotografii wykonanej
w dzieciństwie, nawet wczesnym. Wydawałoby się przecież, że rysy twarzyczki
dziecka mają niewiele wspólnego z pomarszczoną twarzą starca, zwłaszcza że
nawet najdokładniejsze porównania dwóch takich zdjęć nie wykazały swych
indywidualnych cech nie zmieniających się z biegiem lat. A przecież muszą one
występować, w przeciwnym bowiem wypadku nie byłoby mowy o
podłączeniu się do "indywidualnego pola" osobnika. Jest ono
najprawdopodobniej odbierane całkowicie podświadomie, bez jakiejkolwiek
kontroli ze strony trzeźwego rozsądku.

I tutaj właśnie okazały się pomocne pewne, dotychczas zresztą nieliczne,
eksperymenty z przedmiotami nieożywionymi podczas których okazało się (to
oczywiście wymaga dalszych, licznych badań), że ich jednolitość lub
niejednolitość znajduje gdzieś swoje odbicie, i również jest rejestrowana. Jeżeli
w przyszłości fakt ten zostanie potwierdzony, można będzie zastanowić się nad
hipotezą, że żyjemy w świecie, który w jakimś n-tym wymiarze jest wzajemnie
powiązany i znajduje swoje odbicie w jakimś innym, towarzyszącym nam
świecie, w innej materialnej przyrodzie. Jest to coś, co znajduje się jak gdyby
poza lustrem, w którym jak na taśmie filmowej, zostaje utrwalone wszystko to,
co dzieje się w tej chwili, to co działo się kiedyś i – któż wie? - może również
to, co dopiero będzie się działo.

Jesteśmy jak ludzie, którzy spóźnili się na film, część taśmy (przeszłość
człowieka, przedmioty, wydarzenia) już została wyświetlona. Oglądamy to, co
dzieje się w chwili obecnej, a jeżeli będziemy mieli dość cierpliwości i czasu,
być może zobaczymy także koniec. Wyobraźmy sobie teraz, że poprosiliśmy
operatora, aby pokazał nam te kadry, które przewijały się na początku filmu, a
także ujawnił nam końcowe zdjęcia...

Tak mniej więcej – obrazowo i schematycznie – staram się wytłumaczyć
niezwykłe wypadki, fakty postrzegania przez niektórych jasnowidzów zarówno
przeszłości, jak i przyszłości, faktów utrwalonych na jednej i tej samej "taśmie
bytu".

Ostatnio do pewnego projektu przygotowujemy dokumentację o historii kręgów zbożowych w Wylatowie. Dzięki temu trafiliśmy na materiał o niebywale ciekawym incydencie z udziałem  jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, który w lipcu 2003 roku przyjechał do Wylalatowa. Szczegóły tego, co zrobił w Wylatowie i co perfekcyjnie przewidział - już wkrótce! 


Komentarze (0)
Nie ma jeszcze komentarzy do tej treści.
* Informujemy, iż treści zamieszczane w komentarzach, lub innych rubrykach, w których internauta może dodać swój wpis nie są stanowiskiem Fundacji Nautilus i nie stanowią one odzwierciedlenia naszych poglądów, upodobań bądź sympatii. Fundacja Nautilus nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez Użytkowników.

Nick / imię i nazwisko

Email

Treść komentarza:

Zabezpieczenie przeciw-spamowe

Ilość UFO na obrazie




* Publikując komentarz oświadczasz, iż zapoznałeś się oraz akceptujesz regulamin naszej strony.

Zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w projekcie: redakcja@messing.org.pl
  www.nautilus.org.pl    English version    Kanał RSS

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.